Parę lat temu wymyśliłam Mroofkomysza, towarzyszył mi zawsze w tych niedookreślonych chwilach, gdy stoi się przed sztalugą, albo siedzi przy maszynie, a czas płynie jakby obok.
Czasem o nim zapominałam, grzęznąc w codzienności, ale Mroofkomysz powrócił i zwizualizował się w dwójnasób, gdy narodziła się moja córeczka. Zrozumiałam, że bez niej byłabym dziś uboższa o zachwyt nad światem. Odkurzyłam sposób patrzenia na świat oczami Mroofkomysza- czyli najczystszym zachwytem.
Mroofkomysz to indywidualista towarzyszący memu dziecku każdego dnia i czerpiący inspiracje z kreatywnego, dziecięcego podejścia do rzeczywistości. Szuka alternatywy dla szablonowego postrzegania świata i odrobiny osobliwości w każdym dniu...
A ja wyjmuję z łapek Mroofkomysza garść zachwytu zawsze zanim stanę przed sztalugą...

czwartek, 31 stycznia 2013

Mroofkomysz i... kobiecość?

opowiem ci o mężczyźnie Boże
jego oczy...
to oczy żuczka
zdobywcy małej grudki ziemi
jego szept...
to tak jak ptaki szemrzą w krzewach
jego duma...
to topole - zanurzone w błękicie
a łzy...
dżdżysta pogoda splątana pnączem
czasem kiedy północ półprzezroczystą się staje
w omroczonej czernią głębinie
mężczyzna liczy westchnienia moich ust
potrafi wznosić tumany radości
zna moje łany moczary rozłogi niwy
trzęsawiska mojego ciała
wie czemu w oczach mam zamyślenie mgieł
gdyby zrobić zdjęcie marzeniom mężczyzny
przyjrzeć się im z bliska
znalazłoby się rozbuchane zmysły
czas przemoczony i nabrzmiewanie
a głębiej chęć spełnienia
w pomiętej trawie dotykiem słów



środa, 30 stycznia 2013


Mroofkomysz w szarym humorze.

smutek człowiekowi
darowany jest wieczorem
wtedy gdy się kończą rzeczy znikome
gdy piaskiem i popiołem pisze się listy
ukradkiem pyłków szept się wypowiada
przesypuje jak ziarenka w klepsydrze
ciche wyrazy kroków popiołu
każde ziarenko zawiera w sobie
garstkę powietrza mgnienie próżni
kropką listu jest ślad
myszy polnej
szary jak szare są wspomnienia piasku


Gdy za oknem biało, pusto, Mroofkomysz siedzi i wspomina...

widzę mokry odgłos wieczoru
młyn zaplątał swe koło w palce wody
wciśnięta w zielone ramię pagórka
okryta beżową dłonią zarośli
patrzę na jeszcze jeden koniec
półmrok powiesił świeżo prane cienie
na słupach na płocie na drzewach
ustawiał i powyciągał
w dziwne kształty niczyją pogodę
gdzieś obok droga ucieka
piaskiem po kamieniach
odchodzi w dal zaśliniona mgłą
pod lasem ognisko ćmi fajkę
wiatr męczy stara poduszkę słomy
ja niedogaszona pobłądziłam
wśród aromatów początku nocy


pamiętam
była
szczypta mgły
kieliszek spadania deszczu
nabity na kij dym z ogniska
łyżka powietrza
ziarenko miodu
 kropla czerwieni liścia
garść zapachu dojrzałych jabłek
plaster wilgotnego drewna
pamiętam
to była właśnie
jesień

wtorek, 29 stycznia 2013

Mroofkomysz i zamyślenie na brzegu.

zostało Panu Bogu
kiedy skończył tworzyć
trochę błękitu za paznokciami
zieleni na podeszwach butów
srebra we włosach
pyłu brązowego na twarzy
ziarenek złota pod powiekami
przystanął Bóg by opłukać się w morzu
o zachodzie słońca
mieni się ono teraz każdego wieczora
szumnie wspomina te chwile











...Mroofkomysz patrzy w dal...

przelśnione śpiewem wody srebro
bujnymi strzępami wodnistych kęp
w dzikim locie szaleńczo rozczepiane
lazurowe trzody pasie
światło igra z obłędem blasku
w ustroniu świeżości

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Kto jest mniejszy od Mroofkomysza?

jesteś mała jak cień
co się zmieści pod kamykiem
niesionym przez jedną mrówkę
jesteś mała jak cień
schowany pod listkiem kiełkującej rośliny
- jeśli dwuliścienna
to tylko pod jednym -
jesteś tak mała jak cień
co gdy patrzeć pod słońce
zjeżdża po nitce pajęczej

a jeśli będziesz mieć rude włoski
będziesz jak poliskiwanie cienia

...a Mroofkomysz siedzi obok i patrzy...

może jak ziarno piachu wędrujące po plaży
gdy fala je przenosi

może jak lśnienie rybiej łuski
gdy padnie na nią światło

może jak dźwięk pojedynczego włosa
gdy przesuwa się po nim kropla deszczu

albo jak tupnięcie gąsienicy
gdy przechadza się po błocie

może jak ciemniejsza plamka popiołu
gdy w jednym miejscu kapnie mokre

może jak mlaśnięcie powieki
gdy zamyka pod sobą ciemne niebo

albo jak przebłysk światła przez palce
gdy się rozczapierzy dłoń

a może jak małe "pyk"
gdy wyrywam płatek kwiatu

ale to chyba wykluczone
że jest coś przyjemniejszego

od tej małej plamki radości pod powieką
gdy dziecko usypia we mnie wtulone



...a Mroofkomysz siedzi obok i patrzy...

niedziela, 27 stycznia 2013




W krainie Mroofkomysza

a kiedy się już urodzisz
w połowie skroni
rozwachlarzonego słońca
nowy bieg zdarzeń się stworzy
a kiedy się już urodzisz
piękno w bezukryciu
będzie trwać
a kiedy się już urodzisz
światłem osiadły
na rzęsach motyla
pręgowany deszczem pejzaż
bezhałaśnie trafi mi w dłoń
abym mogła ci go podarować
jak promyk słońca
motylom bezdomniejącym jesienią
bo kiedy się już urodzisz nadziejo
będziemy żyć ponad stan
z każdym tułaczym dniem
pod rękę


sobota, 26 stycznia 2013

Czym Mroofkomysz różni się od Krasnoludka...?

Mroofkomysz jest mały, miękki, rozczulający, bez kantów, dobrze wchłania, lubi drapanie za uchem i po pleckach. Mroofkomysz ma wrażliwy mały palec i brewki do głaskania.
Czym się różni Mroofkomysz od Krasnoludka? Mroofkomysz jest trochę mniejszy, ma dłuższy ogonek i ładniejsze uszka. Mroofkomysz ma miękkie futerko, a Krasnoludek szczecinkę w miejscach będących bardziej... Mroofkomysz zawsze ma czas i szuka rozwiązania, gdy Krasnoludek stoi i drapie się po głupiej czapeczce.

...a gdy spytać Mroofkomysza czy ma w łapkach szczęście- odpowie...

moje szczęście
jest małe chude i szare
tylko takie mieści mi się w dłoni
ma przezroczyste skrzydła
podkrążone oczy
jest jak niegotowy szkic ołówkiem
z niestarannie nierównymi nogami
ma zagubione proporcje
przerysowane bezkształtne
bez konturu
urodzone w nazbyt silnej mgle
czuje
ale nie wie że czuje
drży
a nie rozumie strachu
nie ma nawet cienia
w jednej chwili
mieści w sobie tylko jedną emocję
często boli je głowa
często ma czkawkę
jest ćmą z kraju nad kołdrą
ciągle przygotowane
do nagłych lądowań ciszy
w przeczuciu końca