Parę lat temu wymyśliłam Mroofkomysza, towarzyszył mi zawsze w tych niedookreślonych chwilach, gdy stoi się przed sztalugą, albo siedzi przy maszynie, a czas płynie jakby obok.
Czasem o nim zapominałam, grzęznąc w codzienności, ale Mroofkomysz powrócił i zwizualizował się w dwójnasób, gdy narodziła się moja córeczka. Zrozumiałam, że bez niej byłabym dziś uboższa o zachwyt nad światem. Odkurzyłam sposób patrzenia na świat oczami Mroofkomysza- czyli najczystszym zachwytem.
Mroofkomysz to indywidualista towarzyszący memu dziecku każdego dnia i czerpiący inspiracje z kreatywnego, dziecięcego podejścia do rzeczywistości. Szuka alternatywy dla szablonowego postrzegania świata i odrobiny osobliwości w każdym dniu...
A ja wyjmuję z łapek Mroofkomysza garść zachwytu zawsze zanim stanę przed sztalugą...

niedziela, 24 lutego 2013

Poeta i Kropka

poeto
w czasach dobrych
gdy miałeś brodę i brzuch
i ciepłe dłonie dla kropek

czekałeś co przyniesie kolejny wers
miałeś takie błyszczące oczy
patrzyły na kropkę z tęsknotą
jakby patrzyły w dal

teraz patrzysz ze znużeniem
albo z nutą ironii
teraz twoja kropka jest
zwinięta w kłębek złożona w pół

czarna kropka która zapadła się
w swoją czerń
i jest pustym miejscem
w twoim sercu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz